Szczęśliwe dzieci szczęśliwych rodziców
Szczęśliwi i dojrzali rodzice kochają swoje dzieci bezinteresownie. Stają się przez to obrazem miłości Boga do człowieka. W obliczu popadnięcia w niewolę prorok Izajasz zapewnia Izraelitów o tym, że Bóg będzie pocieszał swój lud z taką czułością, z jaką matka pociesza swoje smutne dziecko, gdyż Stwórca kocha człowieka z jeszcze większą czułością niż najlepsza matka. Dojrzali rodzice przyjmują rodzące się dziecko "w ciemno", bezwarunkowo. Nie wiedzą przecież, jak będzie ono wyglądać, jakie będzie miało cechy i uzdolnienia, czy będzie zdrowe, czy będzie podobne do nich, w jaki sposób będzie reagować na ich miłość. Kochający rodzice dzień i noc czuwają przy dziecku i okazują mu tysiące znaków czułości i radości. Starają się upewniać je o tym, że jest ono dla nich bezcennym skarbem. Tacy rodzice stają się dla dziecka bezpiecznym schronieniem w każdej sytuacji. Jeśli są szczęśliwi i dojrzali, to potrafią nie tylko dziecko z miłością przyjąć i mądrze chronić. Potrafią także pozostawiać dorastającemu dziecku coraz większą autonomię, a gdy dorośnie, "wypuścić" je w świat bez lęku! Dojrzali rodzice wiedzą, że w trafnym doborze małżonka pomagają synowi czy córce najpóźniej kilkanaście lat... wcześniej: poprzez mądre wychowywanie od dzieciństwa!
Uwięzienie zamiast schronienia?
Zupełnie inaczej wobec swoich dzieci postępują ci rodzice, którzy okazują się niedojrzali i nieszczęśliwi. Zamiast być dla syna czy córki bezpiecznym schronieniem i serdecznymi przyjaciółmi, stają się rodzajem emocjonalnego więzienia. Im bardziej rodzice nie radzą sobie z własnym życiem, tym bardziej usiłują oni zastraszyć swoje dorastające dzieci i wmówić im, że mogą być one szczęśliwe tylko wtedy, gdy pozostaną w domu rodzinnym i gdy z nikim innym się nie zwiążą. Taką postawę wielu niedojrzałych rodziców zajmuje zwłaszcza wobec córek. Oficjalnie czynią to po to, by uchronić je przed nieszczęśliwym małżeństwem i by chronić przed ewentualnym rozczarowaniem. Faktycznie czynią to po to, by posłużyć się dorastającymi dziećmi do rozwiązywania swoich własnych problemów, jednak żaden syn ani żadna córka nie są w stanie rozwiązać problemów innych ludzi. Nawet wtedy, gdy ci inni ludzie to rodzice!
Miłość małżeńska przed miłością rodzicielską
Dojrzale kochać swoje dzieci potrafią tylko ci rodzice, którzy każdego dnia od nowa dbają o wzajemną miłość do siebie, gdy nie funkcjonują jedynie mocą przyzwyczajenia czy jak automaty, dla których liczy się jedynie jedzenie, spanie, praca, telewizor. Tylko ci rodzice, którzy - stając się rodzicami - nie przestali być dla siebie małżonkami, nie będą traktować dzieci jak swoją własność. Tylko rodzice, którzy są szczęśliwymi małżonkami, dbającymi o wzajemną, serdeczną miłość między sobą, są w stanie w pogodny sposób pozwolić dorastającemu dziecku na to, by związało się ono ze swoim małżonkiem jeszcze mocniej niż z nimi. Taki jest właśnie zamysł Boga i dlatego istnieje sakrament małżeństwa, ale nie istnieje sakrament rodzicielstwa! Dzieci nie są własnością rodziców, którą oni mogliby posiadać i którą mogliby dowolnie dysponować. Nie są też ich "emeryturą" na starość, ani ich darmowym domem opieki. Dzieci są dane rodzicom przez Boga pod opiekę, w adopcję miłości. To Bóg, a nie rodzice, zna do końca ich dzieci i podpowiada im powołanie, czyli najlepszą dla nich drogę życia doczesnego, która prowadzi do miłości i świętości. Im bardziej rodzice są ze sobą szczęśliwi jako małżonkowie, tym spokojniej puszczają dorastające dzieci "w daleki świat". I tym chętniej dzieci te wracają do nich z rodziną, którą założą. Im bardziej natomiast rodzice przymuszają dzieci do pozostania przy nich, tym bardziej prowokują je do buntu, niechęci, a nawet do ucieczki z domu. Nikt nie chce przecież przebywać w wiezieniu, na które nie zasłużył.
Bóg wzorem miłości rodzicielskiej
Miłość rodzicielska jest najbardziej bezinteresowną formą miłości w doczesności. Właśnie dlatego sam Bóg porównuje swą miłość do miłości rodzica, który kocha całkowicie bezinteresownie i dlatego pozostawia dorosłemu dziecku zupełną wolność w wyborze swojej niepowtarzalnej drogi życia. Szczęśliwi rodzice cieszą się, gdy ich syn czy córka zaczyna kochać swego małżonka jeszcze bardziej niż ich samych! Tylko tacy rodzice potrafią wspierać syna czy córkę na nowej drodze życia i stać się szczęśliwymi dziadkami. Tęsknią oni wtedy, gdy syn czy córka wyjeżdżają na studia albo do pracy, gdy przeprowadzają się do własnego mieszkania i zakładają własną rodzinę. Tęsknią, ale nie boją się o przyszłość swego dorosłego już dziecka właśnie dlatego, że przekazali mu w spadku miłość, mądrość i przyjaźń z Bogiem, czyli coś nieskończenie ważniejszego niż dom, pieniądze wykształcenie. Gdy ich dorosłe dziecko zakłada własną rodzinę, wtedy dojrzali rodzice towarzyszą mu dyskretnie na odległość, zawsze służą pomocą, ale nigdy niczego nie narzucają, ani nie usiłują podejmować decyzji za syna czy za córkę. Im więcej rodzice pozostawiają dziecku wolności, tym chętniej ono ich odwiedza i opowiada o swoim samodzielnym już życiu. Takie dziecko ma pewność, że w obliczu jego pytań czy wątpliwości rodzice zawsze doradzą mu w sposób zgodny z mądrymi zasadami i wartościami. Doradzą, ale niczego nie będą narzucać!
Bóg kocha i zostawia wolność
Ideałem dojrzałego rodzica jest sam Bóg. On tak bardzo nas pokochał, że oddał za nas życie na krzyżu, a jednocześnie pozostawił nam prawdziwą wolność. Bóg-Miłość marzy o tym, byśmy dorośli do radosnej świętości i byśmy nie zmarnowali talentów, jakie w nas złożył. Mimo to cierpliwie czeka i nie odbiera nam wolności nawet wtedy, gdy błądzimy i gdy przeznaczamy czas na coś, co nas nie rozwija lecz umniejsza. Bóg-Miłość wie, że przy Nim każdemu człowiekowi jest najlepiej, a mimo to nie próbuje nas uwięzić. Nie istnieje bowiem przymuszona miłość, ani nie jest możliwa przymuszona radość. Tylko ci rodzice, którzy są mocno zaprzyjaźnieni z Bogiem, potrafią tak mądrze wychować swoje dzieci, że przygotowują je do podejmowania mądrych decyzji, nie odbierając im wolności.
Dzieci na podobieństwo rodziców?
Największym zagrożeniem dla dorastającego syna czy córki są ci rodzice, którzy pragną, aby ich dziecko zrealizowało we własnym życiu te cele czy aspiracje, których im samym nie udało się osiągnąć. Tacy rodzice przymuszają dorastające dziecko do pójścia drogą, którą oni mu chcą narzucić. Tymczasem żadne dziecko nie zostało stworzone na obraz i podobieństwo swoich rodziców, ani po to, by zaspakajać ich niespełnione marzenia czy najpiękniejsze choćby aspiracje. Każdy z nas został stworzony na obraz i podobieństwo Boga, który pragnie naszego, a nie swojego szczęścia i który nigdy nie posługuje się nami do osiągnięcia swoich celów! Dojrzali rodzice wiedzą, że mogą być szczęśliwi tylko wtedy, gdy ich dziecko będzie szczęśliwe. A dziecko może być szczęśliwe jedynie wtedy, gdy ma prawo różnić się od rodziców we wszystkim, z wyjątkiem jednego: dążenia do świętości i do mądrej miłości na wzór Jezusa. Najpiękniej podobne do rodziców są te dzieci, którym rodzice pomagają respektować własną niepowtarzalność.