Z opisu tego wydarzenia musimy wyczytać słowa upomnienia.
Każda świątynia jest domem Bożym, w którym gromadzimy się, by złożyć ofiarę naszemu Ojcu.
Pamiętajmy, że nasza dusza jest też świątynią Boga.
Czy w niej Bóg także jest gospodarzem?
Czy On jest tam najważniejszy?
Historia, którą opowiedział kiedyś pewien misjonarz.
Otóż pracuje w Afryce.
Jego parafianie mieszkają w wioskach odległych do 20 km od jego kościoła.
Oni do niego nie przyjdą, on musi iść do nich.
No i pewnego dnia wybrał się do jednej z wiosek oddalonej ok. 20 km.
Wziął plecak.
Spakował swoje rzeczy: koszulę, spodnie, brewiarz, cukierki dla dzieci, rzeczy potrzebne do odprawienia Mszy św., wodę.
Droga była bardzo ciężka.
Upał prawie 50 stopni.
Co jakiś czas zwilżał język wodą.
Droga trwała kilka godzin.
Ledwie żywy dociera do wioski.
Ma nadzieję, że dostanie coś do jedzenia i pozwolą mu się trochę przespać, bo jest już ledwo żywy.
A tu widzi, że cała wioska zgromadzona na środku wokół nieboszczyka.
Jeszcze tylko pogrzebu brakowało… - pomyślał.
No to już sobie pospałem…
Ale oni kiedy go zobaczyli, przyjęli życzliwie.
Nakarmili.
Zorientowali się, że jest zmęczony i pokazali mu chatę, gdzie w spokoju będzie mógł się przespać.
Zjadł i poszedł spać.
Budzi się w nocy i nagle zauważył, że obok niego ktoś leży.
Krzyknął z przerażenia.
Zobaczył, że obok niego leży ten zmarły człowiek, którego zaczęli chować kiedy przyszedł do wioski.
Wtedy oni zaczęli go przepraszać.
I mówią do niego:
Widzisz ten zmarły to nie był dobrym człowiekiem.
On się nie modlił.
Żył źle.
Właściwie nikt go nie lubił.
Dlatego pomyśleliśmy sobie by położyć go koło ciebie.
By trochę twojego dobra i twojej świętości na niego przeszło.