Jakże piękną postawą jest postawa pokory.
To słowo zostało niesamowicie zszargane w tym sensie, że używane bywa i to niejednokrotnie w zupełnie jakimś dziwnym, bezsensownym znaczeniu jako postawa kogoś niezaradnego, kogoś kto unika odpowiedzialności, kto się chowa za jakimś poczuciem winy, za jakimś poczuciem braku własnej wartości, mówi: jestem nikim, zerem.
Te wszystkie zachowania nie mają nic wspólnego z pokorą - to jest jakieś zranione poczucie własnej wartości.
Natomiast pokora polega na tym, żeby odkrywać prawdę o sobie samym, o innych ludziach, o Bogu.
Jeden z bardzo ważnych wymiarów tej prawdy to jest odkrycie jak w pewnym sensie niewiele zależy ode mnie, jak w pewnym sensie wszystkie moje wysiłki mogą doprowadzić do zupełnie innego rezultatu, niż ja przewiduję. Naprawdę nie mam pojęcia co się wydarzy za godzinę, co będzie jutro. Naprawdę nie wiem jaki kształt przybiorą moje plany, jaką realizację zyskają wszystkie moje zamierzenia. Może być to zupełnie inny skutek niż ja oczekuję.
Poza tym w naszym ciele, w naszej fizyczności po prostu zależymy od świata przyrody. Jesteśmy kimś wielkim i pięknym w naszym człowieczeństwie, a zarazem tak bardzo zależymy od mnóstwa, mnóstwa rzeczy.
Dlatego ten gest ofiarowania pierworodnego, który dzisiaj widzimy w Ewangelii - właśnie jest gestem pokory, gestem wyrażonej, uznanej zależności od Tego, w którego ręku jest wszystko.