Mk 1,29-39
Dobrodziejstwo choroby
W małej wsi żył sobie z żoną i kilkunastoletnim synem pewien chiński wieśniak.
Za swą ciężką pracę kupił kobyłę.
Ty to masz szczęście, masz taką ładną kobyłę - mawiali inni wieśniacy.
Jestem tylko człowiekiem, jedynie Bóg wie, co to szczęśliwy traf - odrzekł staruszek.
Któregoś dnia kobyła uciekła.
To prawdziwy zły los - powiedzieli wieśniacy.
Przyjmuję wyrok Boga - odparł poszkodowany.
Parę dni później kobyła wróciła, a razem z nią piękny ogier.
Teraz masz dwa ładne konie, jesteś wręcz szczęściarzem - okrzyknęli mieszkańcy wioski.
Wiem, że tylko Bóg to wie - odrzekł staruszek.
Syn wieśniaka postanowił okiełznać ogiera, tak by mógł być pomocny w pracy na gospodarstwie, jednak ogier tak go kopnął, że biedak doznał złamania nogi w sześciu miejscach i bardzo utykał.
Teraz, niestety, twój kochany syn pozostanie kaleką na całe życie - mówili mieszkańcy.
Tylko Bóg wie dlaczego - odrzekł staruszek.
Minęły tygodnie, aż któregoś dnia kompania żołnierzy przybyła do wsi i zabrała wszystkich młodych mężczyzn na front-wszystkich prócz kulawego syna wieśniaka.
Mieszkańcy zebrali się wokół domu staruszka, by pogratulować mu szczęścia, że mógł zatrzymać swego syna.
Miałeś rację - powiedzieli - rzeczywiście tylko Bóg wie.