„Niestety! - ubolewa św. Ludwik Grignion de Montfort - codziennie widzi się cedry Libanu padające w błoto i orły wpierw unoszące się ku słońcu, które stają się później nocnymi ptakami."
A św. Paweł ostrzega: „Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł" (1 Kor 10,12).
Można więc być blisko Boga, a potem upaść. Można co niedziela, a nawet o wiele częściej, bywać w kościele, a potem upaść. Można regularnie przyjmować sakramenty święte, a potem upaść. Można regularnie słuchać słowa Bożego, a potem upaść. Można w porywie szczerej miłości oddać się całkowicie Bogu lub ślubować wierność małżonkowi, a potem upaść.
Bóg ma swoje plany także dla tych, którzy upadli. Przed każdym, póki żyje, jest otwarta droga pokuty i nawrócenia, mogąca go doprowadzić do świętości.
Jednak w dzisiejszym czytaniu Bóg podpowiada nam, co mamy czynić, aby uniknąć poważnych upadków, których konsekwencje będą ciągnąć się za nami do końca życia.
Ratunkiem jest przede wszystkim słuchanie Jego słowa - tego, z którym wciąż przychodzi do nas przez swoich proroków.
Czy słucham Boga? Czy słucham Go w liturgii Kościoła, czy też może zaraz po Mszy świętej nie pamiętam, o czym była mowa w czytaniach? Czy słucham Go w słowie Biblii, czy też jest ona dla mnie tylko dekoracją półki z książkami? Czy słucham Go na modlitwie, czy też sprowadza się ona tylko do pospiesznego klepania formułek? Czy słucham Go w rachunku sumienia, czy też idę spać bez jakiejkolwiek refleksji nad minionym dniem?
Co powiedział do Ciebie Bóg w zeszłym tygodniu? Co powiedział do ciebie dzisiaj? Czy naprawdę chcesz i starasz się Go słuchać?