„Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich” - powiedział Jezus.
I nie tylko powiedział. To On, Mistrz i Nauczyciel, Boży Syn, umywał swoim uczniom nogi. Jak bardzo naruszało to zwykły porządek rzeczy świadczy reakcja Piotra, który nie chciał do tego dopuścić.
Słysząc zalecenie Chrystusa kiwamy ze zrozumieniem głową. A potem idziemy w życie i jakoś nie przychodzi nam do głowy, aby jakiegoś gońca roznoszącego listy po biurze potraktować jak prezesa firmy.
Dwóch mężczyzn, obaj bardzo chorzy, byli w tym samym pokoju, w szpitalu. Jednemu wolno było siadać na łóżku, każdego popołudnia na godzinę, żeby ułatwić mu odprowadzenie wody z płuc. Jego łóżko było na wprost jedynego okna.
Drugi musiał cały czas leżeć na wznak.
Obaj rozmawiali godzinami. Rozmawiali o swoich kobietach, rodzinach, domach, pracy, pobycie w wojsku, gdzie byli na wakacjach.
Każdego popołudnia, kiedy mężczyzna z łóżka przy oknie mógł usiąść, opisywał swojemu sąsiadowi wszystko co widział przez okno.
Człowiek z drugiego łóżka zaczął czekać na te godziny, kiedy jego świat się powiększał i nabierał życia o wszystkie zdarzenia i kolory świata zewnętrznego.
Okno wychodziło na park z cudownym jeziorem, kaczkami i łabędziami pływającymi po nim, a dzieci puszczały kaczki. Młodzi, zakochani spacerowali trzymając się za ręce, między kwiatami o wszystkich kolorach tęczy. Wielkie drzewa ozdabiały pejzaż i w oddali można było zobaczyć piękny widok z miastem w tle. Kiedy mężczyzna w oknie opisywał to wszystko z najmniejszymi detalami, ten z drugiego końca pokoju, zamykał oczy i wyobrażał sobie ten idylliczny widok. Pewnego gorącego popołudnia opisał paradę, która przechodziła. Mimo, że nie mógł słyszeć orkiestry, widział ja oczami wyobraźni, tak jak ją opisywał człowiek w oknie swoimi magicznymi słowami.
Mijały dni i tygodnie. Pewnego poranka, dzienna pielęgniarka przyszła żeby ich wykąpać i znalazła mężczyznę od okna martwego, zmarł podczas snu. Wezwała pomoc i zabrano go.
Drugi tak szybko, jak tylko uznał to za stosowne, poprosił o przeniesienie na łóżko przy oknie.
Pielęgniarka zgodziła się i po upewnieniu się że jest mu wygodnie wyszła z pokoju. Wolno i z trudnością mężczyzna podniósł się na łokciu, żeby rzucić pierwsze spojrzenie na świat zewnętrzny, wreszcie mógł zobaczyć go sam. Obrócił się powoli i spojrzał przez okno przy swoim łóżku.. i zobaczył białą ścianę.
Mężczyzna spytał pielęgniarkę co kierowało zmarłym żeby opisywać tak wspaniałe rzeczy przez okno. Pielęgniarka powiedziała, że człowiek ten był niewidomy i że nie mógł widzieć nawet ściany i podpowiedziała mu:
Może chciał pana podtrzymać na duchu?
Uczniowie nie chcą rozmawiać z Jezusem, gdyż wiedzą, że źle postąpili, sprzeczając się o to, który z nich jest największy.
Jakże często my także boimy się szczerze zwrócić do Boga, gdy sumienie nam coś wyrzuca.
Dzisiejsza liturgia wzywa nas do ufności, zapewniając o miłosierdziu Boga, który odpuszcza nam grzechy, jeśli tylko jesteśmy gotowi odstąpić od złego. Obyśmy potrafili szczerze wyznać Jezusowi swoją grzeszność, nabierając siły i motywacji do życia zgodnego z Jego wolą.