Kardynał August Hlond, kiedy otrzymał pierścień kardynalski od papieża Piusa XI, wracając z Rzymu przez Wiedeń, zatrzymał się w Brzęczkowicach koło Katowic, w swoim domu rodzinnym.
Wieczorem, siedząc obok swojej mamy powiedział:
Mamo, popatrz, jaki wspaniały pierścień otrzymałem od Ojca Świętego.
A matka staruszka, po dłuższym milczeniu, odpowiedziała:
Auguście, Auguście, nie byłoby dziś twojego pierścienia kardynalskiego, gdyby wcześniej nie było moich nieprzespanych nocy i mojej modlitwy.
Jesteś jeszcze młody - i wszystko jest przed tobą.
Kariera i sukcesy - niechże będą twoje.
Jeśli je uzyskasz, nie zapomnij wtedy, że są ludzie, którzy cię kochają, modlą się za ciebie i przyjazną myślą cię wspierają.
A wtedy twój sukces - będzie też sukcesem twoich przyjaciół.
Apostołowie po powrocie z misyjnej wyprawy mówią do Jezusa:
Duchy nieczyste uciekały przed nami.
Oto źródło radości uczniów Chrystusa.
Pan Jezus zamiast ich pochwalić, studzi tę rozpaloną gorliwość:
Nie cieszcie się z tego, że duchy nieczyste uciekały.
Szatan często udaję, że ucieka przed człowiekiem, aby go wbić pychę. Nic tak w głowie nie przewraca, jak sukcesy. Iluż to ludzi wzbijało się na szczyty sławy i upadało na samo dno.
Zawsze z bojaźnią patrzę na ludzi, którym się wszystko udaje.
Spokojniej patrzę na przyszłość ludzi, którzy ponoszą klęski.
Ostateczne zwycięstwo bliżej jest tego, kto często przegrywał, niż tego, kto zawsze wygrywał. Dziwne, ale prawdziwe.
Wartości człowieka nie można mierzyć ani jego sukcesami, ani klęskami. Trzeba ją mierzyć jego stosunkiem do sukcesu i klęski. Tym jak potrafi przyjmować sukcesy. I jak potrafi przyjmować niepowodzenia.
Wartościowy człowiek nie dostanie zawrotu głowy gdy odnosi sukces, ale też nie rozrywa szat, gdy ponosi klęskę. Zawsze i wszędzie pamięta o swej godności i o tym, że wszystko cokolwiek dobrego posiada, nie jest jego, lecz otrzymał to w darze. Jeśli coś z tego straci, a urnie się z tym pogodzić, więcej zyskuje, niż traci.
Na pokładzie pewnego statku płynącego do Stanów Zjednoczonych wracał pewien misjonarz, który spędził wiele lat w Chinach oraz znany śpiewak, który był tam tylko dwa tygodnie.
Kiedy dopłynęli do Nowego Jorku, misjonarz ujrzał wielki tłum wielbicieli oczekujących powrotu śpiewaka.
Panie, nie pojmuję tego - mruknął rozgoryczony nieco.
Poświęciłem Chinom czterdzieści dwa lata mojego życia, a on tam był tylko przez dwa tygodnie i jego witają serdecznie w domu tysiące ludzi, a na mnie nie czeka absolutnie nikt.
Pan odpowiedział:
Synu, skąd ta gorycz?
Przecież nie jesteś jeszcze w domu.
Sukces doczesny nie jest celem naszego życia. Jest nim natomiast udział w szczęściu wiecznym. Nie cieszmy się z sukcesów, lecz z tego, że imiona nasze są zapisane w niebie.