Często słyszymy rozmowy z ludźmi, podejmującymi różne działania w sytuacjach trudnych.
Jak choćby ta z burmistrzem Nowego Yorku po wydarzeniach z 11 września. Czy pan się nie bał? Bałem się.
Ale lęk towarzyszy każdemu normalnemu człowiekowi. Dojrzałość nie polega na braku lęku, ale na przezwyciężaniu go.
Słowo „odwaga” nawiązuje do ważenia, mierzenia. Kładziemy coś na szalach, mierzymy ciężar. Patrzymy, w którą stronę się przechylą.
Człowiek przeciętny waży korzyści. Taki z reguły nie podejmie odważnej decyzji i nie będzie można na nim polegać.
Człowiek wielki waży wartości. „Jeśli człowiek rację ma, nawet za nią życie da” – śpiewa Leonard Cohen w jednej z ballad. Zatem z jednej strony moje kruche życie, z drugiej coś większego od mojego życia.
Zanim ktoś wzniesie się na szczyty bohaterstwa staje przed innymi egzaminami odwagi.
Wtopić się w tłum, być jak wszyscy, czy być wiernym samemu sobie? Udawanie czy autentyzm? Szarość czy wielobarwność? Zawsze z prądem czy też czasem i pod prąd? Z celem czy bez celu? Drogą łatwą czy trudną? Unikać przeszkód czy je pokonywać? Długa jest lista wyborów, kształtujących człowieka odważnego. Chrześcijanin dopisuje do niej najważniejsze pytanie. Z Jezusem czy bez Niego? Pamiętając, że każda połowiczność jest już tchórzostwem.
„Przeczytałem przysłowie, bardzo popularne w niektórych kręgach. <<Świat należy do Boga, ale Bóg wynajmuje go ludziom dzielnym>> i to mnie zastanowiło. – Na co czekasz?” (bł. Josemaria Escriva, Bruzda)
Niech święci pustelnicy Andrzej Świerad i Benedykt uczą nas odwagi w Chrystusie.