Możemy powiedzieć tak: Chrystus chce być przyjęty przez każdego z nas, ale przyjęty głęboko, to znaczy z jednej strony do naszego życia, do wszystkich spraw, wszystkich trosk, chce być Panem naszego życia moralnego, chce, żebyśmy przestrzegali Jego słów, żebyśmy mieli pewien porządek, Boży porządek w naszym życiu.
Porządek w naszych czynach, w naszej moralności, naszym myśleniu również, naszych relacjach z innymi - żeby to był Boży ład, Jego porządek.
Ale chce też być przyjęty jeszcze głębiej. I właśnie to "głębiej" wyraża Maria, która siedzi u stóp Chrystusa, słucha Go bardzo uważnie, słucha Go z miłością, chłonie Jego obecność, kocha Jego obecność, przyjmuje Chrystusa jako ukochanego mistrza, cieszy się Jego miłością, cieszy się tym, że On jest w tym domu, że mówi.
Marta właśnie wyraża ten porządek życia moralnego, harmonijnego życia, a Maria wyraża nasze serce, w którym Pan Bóg chce zamieszkać jako najbardziej ukochany.
Jako ktoś upragniony, ktoś, o kim czule, z tkliwością i z całkowitym oddaniem myślimy w naszej modlitwie, któremu oddajemy się każdego dnia jako naszemu Oblubieńcowi.
Póki jesteśmy na ziemi potrzeba nam także troski o dobra doczesne - to oczywiste.
Nie zagubmy jednak nigdy hierarchii wartości.
Nie pozwólmy zabrać sobie, albo sami nie rezygnujmy, z najlepszej cząstki.