Tak to jest z tą nasza pokorą.
Trudna to sztuka.
Kiedyś proboszcz powiedział piękne kazanie o pysznym faryzeuszu i pokornym celniku.
Wszyscy słuchacze byli poruszeni, a szczególnie jeden parafianin.
Słuchając kazania w duchu potępiał faryzeusza i ludzi jemu podobnych.
Po Mszy św. podchodzi do ks. proboszcza i szczerze mu gratuluje kazania:
Księże bardzo dobre kazanie.
Następnie dodaje:
Dzięki Bogu, że nie jestem podobny do tego faryzeusza.
Tak to jest z tą nasza pokorą.
Trudna to sztuka.
Ale dzisiejsza Ewangelia mówi nam też o modlitwie.
Modlitwa to nie cel sam w sobie.
Nie sztuka dla sztuki – FARYZEUSZ
Modlitwa to środek by zbliżyć się do Boga
Powierzyć się jego działaniu
By stanąć przed Bogiem WIELKIM i POTĘŻNYM
Stanąć z sercem otwartym
To jest wielka mądrość.
Takiej mądrości uczy nas dzisiejsza Ewangelia.
Super pobożna starsza pani w Ameryce, w kraju nieograniczonych możliwości, zmieniała religie i wyznania jak (przysłowiowe) rękawiczki.
Z każdej kolejnej była niezadowolona i w końcu założyła swoją własną religię.
Pewnego dnia zjawił się u niej reporter miejscowego dziennika i próbując wysondować jej religijność, postawił pytanie:
Czy rzeczywiście sądzi pani - jak powszechnie się tutaj uważa - że do nieba nikt nie wejdzie, oprócz pani i pańskiej służącej?
Kobieta zamyśliła się głęboko, a po chwili odpowiedziała:
Ze służącą... to ja nie jestem taka pewna.
Mamy uczyć się też mądrości.
By mądrze patrzeć na swoje życie.
Z tego, co mnie otacza wyciągać właściwe wnioski.
Nie być ślepym.
O taką mądrość się módlmy.