Łk 2,1-14
Dzisiaj narodził się nam Zbawiciel
Selma Lagerlof napisała przepiękną legendę o Bożym Narodzeniu.
Oto staruszek wyrusza szukać ognia, aby rozpalić żar i ogrzać Maryję i Dziecię.
Z daleka spostrzega płonące ognisko. Dokoła ogniska leżą owce, a obok czuwa pasterz. Kiedy starzec zbliżał się do ogniska, wielkie psy pilnujące stada zerwały się i chciały szczekać, lecz nie mogły wydać głosu. Rzuciły się na starca, ale nie mogły wyrządzić mu żadnej krzywdy. Starzec przeszedł pomiędzy owcami do ogniska.
Czuwający przy ognisku pasterz miał nielitościwe serce, dlatego rzucił w kierunku starca kijem, ale kij przeleciał obok. Kiedy starzec podszedł do ogniska, pasterz pozwolił mu wziąć ogień, ciesząc się złośliwie, że i tak nie potrafi tego zrobić, ponieważ nie ma naczynia, ani płonącej głowni.
Lecz starzec wybrał rękoma kilka rozżarzonych węglików, włożył je w poły swego płaszcza, a one go nie parzyły, ani nie paliły.
Zdumiony pasterz pytał samego siebie - Co to za dziwna noc? Psy nie gryzą obcego; owce się nie budzą; kij nie uderza; a ogień nie parzy?
Zaciekawiony tym wszystkim poszedł za starcem i zobaczył, że nie miał on nawet chaty i że uboga Matka i Dziecię znajdowali się w zimnej skalnej grocie.
Na ten widok wzruszył się chociaż był człowiekiem twardego serca i ofiarował skórkę jagnięcia, aby Matka mogła otulić nią biedne Niemowlę.
Zaledwie spełnił ten szlachetny czyn, ujrzał coś, czego do tej pory nie widziały jego oczy.
Usłyszał to, czego dotąd nie słyszały jego uszy.
Ujrzał chóry aniołów śpiewających cudowną pieśń o Zbawicielu, który narodził się tej nocy, aby zbawić ludzi.
Zrozumiał wtedy tajemnicę tej niezwykłej, cudownej nocy, dobroć zwierząt i radość wszelkiego stworzenia.