Czy to nie ciekawe?
Nawet Piotr, przywódca Apostołów, ten, który chodził po wodzie i wyznał w Jezusie Mesjasza Bożego, nie wierzył - przynajmniej na razie.
Czym różnił się od niego Jan?
Cofając się do Wielkiego Piątku, widzimy, że Jan, nazywany również umiłowanym uczniem, był jedynym z Dwunastu, który wytrwał pod krzyżem w czasie męki Jezusa.
Był tam, podtrzymując Maryję, z którą razem patrzył, jak Syn Boży oddaje życie.
Jan widział wierność Jezusa, Jego całkowite zaufanie Ojcu i Jego ofiarną miłość w sposób wyjątkowy, w jaki nie widział tego żaden inny z uczniów.
Te dramatyczne sceny musiały wyryć się głęboko w jego sercu.
Pamiętajmy również, że Jezus na krzyżu oddał Janowi w opiekę swoją Matkę (J 19,25-27).
Jezus wiedział, że Jan miał - jak Ona - podobną zdolność rozważania wszystkich spraw w swoim sercu.
Podczas gdy Piotr był człowiekiem czynu, Jan skłaniał się ku rozmyślaniu i modlitwie.
Dlatego zaobserwowane fakty - pusty grób, leżące w nim płótna - stały się jakby błyskiem oświetlającym wszystko to, o czym rozmyślał przez trzy dni oczekiwania.
Jest taka anegdota, która obrazuje tę myśl.
Któregoś dnia Pan Jezus przebywał razem z uczniami i zapytał ich:
A wy, za kogo mnie uważacie?
Szymon Piotr wstał i stwierdził:
Ty jesteś teofanią eschatologiczną, która podtrzymuje ontologicznie intencjonalność naszych relacji podświadomych i interpersonalnych.
Jezus otworzył oczy pełne zdumienia i zapytał:
Jak, jaaak?
Piotr zaś nie był w stanie powtórzyć, gdyż zapomniał.
Było to bowiem coś, co miał w głowie, a nie w sercu.
Dziś na modlitwie pójdź za przykładem św. Jana.
Utkwij wzrok w Chrystusie ukrzyżowanym i rozważaj Jego słowa.
Niech wszystkie prawdy, które wyznajemy w okresie Bożego Narodzenia, głębiej zakorzenią się w twoim sercu.
Wierz w Jezusa, przylgnij do Niego i pozwól się porwać Jego miłości.