Jej opiece było zlecone ponadto całe gospodarstwo i służba.
Jego matka umiała znaleźć czas na wszystko, była bardzo pracowita, systematyczna, spokojna i zapobiegliwa.
Właśnie przykład matki będzie dla Franciszka wzorem, jaki poleci osobom żyjącym w świecie, by nawet wśród najliczniejszych zajęć umiały jednoczyć się z Panem Bogiem.
W roku 1573 jako sześcioletni chłopiec Franciszek rozpoczął regularną naukę w szkole.
Kiedy miał 11 lat, zgodnie z ówczesnym zwyczajem otrzymał tonsurę jako znak przynależności do stanu duchownego.
Kiedy miał zaledwie 15 lat, udał się do Paryża, by studiować na Sorbonie.
W czasie tych studiów owładnęły nim wątpliwości, czy się zbawi, czy nie jest on przeznaczony na potępienie.
Franciszek odzyskał spokój dopiero wtedy, gdy oddał się w niepodzielną opiekę Matki Bożej.
Posłuszny woli ojca, by rozpoczął studia prawnicze, które mogły mu otworzyć drogę do kariery urzędniczej, Franciszek z Sorbony udał się do Padwy.
Studia na tamtejszym uniwersytecie uwieńczył doktoratem.
Po ukończeniu studiów w Padwie udał się do Loreto, gdzie złożył ślub dozgonnej czystości (1591).
Kiedy syn powrócił do domu, ojciec miał już gotowy plan: zamierzał go wprowadzić jako adwokata i prawnika do senatu.
Czynił także starania, by go ożenić z bogatą dziedziczką.
Franciszek jednak ku wielkiemu niezadowoleniu ojca obie propozycje stanowczo odrzucił.
Natomiast zgłosił się do swojego biskupa, by ten go przyjął w poczet swoich duchownych.
Święcenia kapłańskie otrzymał w roku 1593 przy niechętnej zgodzie rodziców.
Jednocześnie został prepozytem kolegiaty św. Piotra, co uczyniło go drugą osobą po miejscowym biskupie.
W rok potem (1594) za zezwoleniem biskupa Franciszek udał się w charakterze misjonarza, by umocnić w wierze katolików i aby próbować odzyskać dla Chrystusa tych, którzy odpadli od wiary i przeszli na kalwinizm.
Wśród niesłychanych trudów Franciszek musiał przełęczami pokonywać wysokości Alp, dochodzące w owych stronach do ponad 4000 m.
Odwiedzał wioski i poszczególne zagrody wieśniaków.
Miał dar nawiązywania kontaktu z ludźmi prostymi, umiał ich przekonywać, swoje spotkania okraszał złotym humorem.
Na murach i parkanach rozlepiał ulotki - zwięzłe wyjaśnienia prawd wiary.
Może dlatego właśnie Kościół ogłosił św. Franciszka Salezego patronem katolickich dziennikarzy.
Wśród jego cnót na pierwszy plan wybijała się niezwykła łagodność.
Był z natury popędliwy i skory do wybuchów.
Jednakże długoletnią pracą nad sobą potrafił zdobyć się na tyle słodyczy i dobroci, że przyrównywano go do samego Chrystusa.
W epoce fanatyzmu i zaciekłych sporów Franciszek objawiał wprost wyjątkowy umiar i łagodność.
Jego ujmująca uprzejmość i takt spowodowały, iż nazwano go "światowcem pośród świętych".
W kontaktach między ludźmi wyznawał zasadę: "Więcej much się złapie na kroplę miodu aniżeli na całą beczkę octu".
Jego misja trwała 4 lata.
W roku 1599 papież Klemens VIII mianował Franciszka biskupem pomocniczym.
W 1602 r. został biskupem Genewy po śmierci biskupa Graniera.
Z właściwą sobie żarliwością zabrał się natychmiast do dzieła.
Rozpoczął od wizytacji 450 parafii swojej diecezji, położonej po większej części w Alpach.
Niestrudzenie przemawiał, spowiadał, udzielał sakramentów świętych, rozmawiał z księżmi, nawiązywał bezpośrednie kontakty z wiernymi.
Wizytował także klasztory.
Za podstawę nauczania wiary służył katechizm, ułożony niedawno przez kardynała św. Roberta Bellarmina.
Zmarł nagle w Lyonie podczas powrotu ze spotkania z królem Francji 28 grudnia 1622 r.
Beatyfikacja odbyła się w roku 1661, a kanonizacja już w roku 1665.
Papież Pius IX ogłosił św. Franciszka Salezego doktorem Kościoła (1877), a papież Pius XI patronem dziennikarzy i katolickiej prasy (1923).
(www.brewiarz.pl)