Jesteśmy istotami ograniczonymi: gdy koncentrujemy się na jednej rzeczy, zapominamy o innej.
Pokarm odciąga nas od sfery duchowej.
A więc post jest pewnego rodzaju powrotem do raju, ponieważ Bóg znowu staje w centrum uwagi.
Post pozwala uświadomić sobie swojej niewystarczalności, małości. Poszcząc czuje jak słabną siły, kręci się w głowie... wcale nie jestem sam taki mocny... Wtedy odkrywam potrzebę Boga, jego mocy i siły....
A teraz kilka słów o Wielkim Poście.
Wielki Post to dar od Boga. To czas szczególnego działania Boga. To czas szczególnej łaski. To co ludziom normalnie się nie udaje – w Wielkim Poście staje się możliwe. Dlatego nie wolno zmarnować ani jednego dnia Wielkiego Postu.
Wielki Post to proces.
My często traktujemy Wielki Post jak pojedyncze akcje pobożnościowe: wpadnę na Drogę Krzyżową, zaliczę Gorzkie Żale, z jeden dzień rekolekcji i sprawa załatwiona…
Wielki Post prowadzi do zmartwychwstania. To cel Wielkiego Postu. Gdyby Wielki Post kończył się tylko na kalwarii to byłoby bez sensu.
Jeśli chcemy ten czas dobrze przeżyć to musimy sobie postawić 2 pytania:
- Co ma we mnie zmartwychwstać?
Co mi się zagubi, obumarło, co powinienem w swoim życiu duchowym wskrzesić…?
- Drogą do zmartwychwstania jest kalwaria, krzyż.
Co mi w tym zmartwychwstaniu przeszkadza, co je uniemożliwia?
I dopiero tu jest sens robienia postanowienia.
A uczestnictwo w nabożeństwach wielkopostnych i rekolekcjach to tylko etapy w tym procesie.
Musi się w naszym sercu i w naszym życiu skruszyć i spopielić to co było marne i niegodne i od czego pragniemy się odżegnać. I dlatego na znak tego posypywane są nasze głowy popiołem.
Celem Wielkiego Postu jest to by w nas dokonał się proces zmiany myślenia. Nie „ja” w centrum… Ale Bóg…
I na tym polega nawrócenie…
I na koniec jeszcze jedno.
W Wielkim Poście wolno się uśmiechać. Ale nie wolno udawać nawrócenia.