Możemy odczytać dzisiejszą Ewangelię jako wezwanie, by pójść śladem tej przestraszonej czy sprytnej dziewczynki. Jeśli będziemy okazywać miłosierdzie, przebaczać, okazywać życzliwość innym, to i Bóg będzie dla nas miłosierny, przebaczający, życzliwy. Oczywiście gdzieś w tle czai się możliwość wręcz przeciwna – jeśli my nie będziemy postępować w ten sposób, to nie mamy co liczyć na miłosierdzie Boga.
Jednak taka interpretacja dzisiejszego fragmentu oznacza, że nie doczytaliśmy ważnego wersetu: „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny”. Jezus nie ogranicza się tutaj do podania nam zestawu reguł dotyczących naszych relacji z innymi ludźmi. Z pewnością też nie ma zamiaru wymuszać na nas dobroci pod groźbą wysłania nas do piekła, jeśli temu zadaniu nie sprostamy. Mówi nam o sobie. Mówi, w jaki sposób traktuje nas Bóg, ukazując nam przez to, w jaki sposób mamy traktować się nawzajem. Nasz Ojciec jest miłosierny, nieskory do gniewu, przebaczający, wspaniałomyślny. A ponieważ taka jest Jego natura, to i my stajemy się tacy wzrastając w Chrystusie. Takie jest nasze duchowe DNA!
Jeśli w wersetach dzisiejszej Ewangelii dopatrzymy się jedynie listy reguł, których musimy przestrzegać, aby zadowolić Boga i oszczędzić sobie kłopotów, nie zaznamy radości, jaka płynie z upodabniania się do Ojca. Rozminiemy się z tym, co stanowi cel naszego życia. Zawsze pamiętaj, że Bóg nie stworzył cię dla przestrzegania reguł. On nie chce mieć robotów, ale dzieci. Jesteś tu więc po to, by uczyć się żyć tak jak Jezus, naśladować Go w tym, co zwyczajne, i w tym, co cudowne. Ucząc się okazywać miłosierdzie tak, jak On to czynił, będziesz Go naśladować. A świadectwo twego, miłosierdzia, ofiarności i dobroci zwróci uwagę innych i pomoże im zbliżyć się do Pana.
„Ojcze, jestem Twoim dzieckiem. Czyń mnie coraz podobniejszym do Ciebie.”
(Słowo wśród nas, 2014)