I oto kiedyś znajoma osoba zaprosiła mnie na rekolekcje. Pojechałem z przekory. Ale... zobaczyłem tam radosnych ludzi. Usłyszałem szczere świadectwa o Jezusie. Pozdrawiali mnie: „Dobrze, że jesteś", przytulali mnie - ćpuna. Mówili mi, że Bóg mnie kocha i może zmienić moje życie. Zostałem więc rozjechany walcem Bożej miłości.
Wyspowiadałem się po dziewięciu latach i jakby skorupa brudu ze mnie opadła. Zobaczyłem, że świat jest piękny. Po przyjęciu komunii św. ogarnęła mnie taka radość, że skakałem do góry.
Gdy poczułem głód narkotyku i wszystko mnie bolało, wtedy 150 osób ze wspólnoty pomodliło się nade mną i ból ustal. Zostałem uzdrowiony... Jezus stał się moim Panem, moją jedyną nadzieją, moim wszystkim...
Skończyłem ogólniak, dostałem się na studia, mam świetną pracę. Działam też w diakonii ewangelizacyjnej i cieszę się, że mogę mówić o Jezusie, który troszczy się o swoje dzieci... zagubione...
Opowiada jeden z księży:
Pamiętam dobrze tamto spotkanie. Aula seminaryjna wypełniona młodzieżą. Mikrofon wędruje z rąk do rąk. W pewnym momencie słyszę pytanie, skierowanie do mnie. „Co by ksiądz doradził młodej osobie, przeżywającej głęboki kryzys religijny?” Powiedziałbym, że jest na bardzo dobrej drodze. Ma duże szanse przejścia od wiary odziedziczonej w spadku po rodzicach do wiary opartej na osobistym wyborze.
Od tamtego dnia trochę się zmieniło. Coraz rzadziej można znaleźć takie miejsca, gdzie młodzi pytają, a biskupi, otoczeni kapłanami, odpowiadają młodzieży. Coraz częściej miejscem debat staje się internet.
Natomiast nie zmienia się samo pytanie. Niemal każdego dnia ksiądz dyżurujący na czacie może przeczytać po 22: „Co mam robić? Moja wiara się sypie.” Bardzo często temu pytaniu towarzyszy wielki lęk i poczucie winy. Wali się stabilny dotąd świat.
Swojej odpowiedzi również nie zmieniam. Nie martw się. Wszystko jest ok. Po prostu czasem ciemność musi sięgnąć zenitu, żeby człowiek mógł zobaczyć światło. Czasem ktoś musi zawołać „Pan o mnie zapomniał”, żeby poczuć Jego dotknięcie i słyszeć zapewnienie: „Ja nie zapomnę o tobie!”