A teraz, tak nagle wszystko się skończyło... Pozostało w ich ustach tylko to jedno stwierdzenie:
A myśmy się spodziewali, że właśnie On miał wyzwolić Izraela.
I staje między nimi Jezus. Ale oni Go nie poznali. Dlaczego?
Bo oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali.
I dopiero trzeba było by im zaczął wyjaśniać Pisma. Zaczął do nich mówić, oni zaczęli Go naprawdę słuchać. A potem, kiedy dzień się już miał ku wieczorowi i kiedy zasiadł z nimi za stołem... Dopiero wtedy Go poznali. Przy łamaniu chleba... Łamanie chleba to najstarsze określenie Mszy św. Dopiero, kiedy zasiadł z nimi za stołem i zaczął odprawiać Mszę św., jak w Wielki Czwartek w wieczerniku - dopiero wtedy Go poznali.
To jest i nasza historia. Czasami jest tak, że w życiu jakoś się układa. Jesteśmy szczęśliwi. Wydaje się nam, że Pana Boga chwyciliśmy za nogi. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Aż tu nagle coś się stało... Jakieś nieszczęście, niepowodzenie... Coś nie po naszej myśli... I wtedy zaczyna się to nasze biadolenie!
A myśmy się spodziewali...
I wtedy zaczynamy wątpić, załamywać się, uciekać... Jak ci dwaj uczniowie z dzisiejszej Ewangelii.
A wtedy ZAWSZE staje obok nas Jezus. Zawsze staje obok nas. Bo jest z nami zawsze, poprzez wszystkie dni, aż do skończenia świata. Tak, jak to sam obiecał.
Cały problem, że nasze oczy, nasze serce są jak na uwięzi, że Go nie widzimy. Nie poznajemy Go. A my dalej biadolimy sobie pod nosem:
Jest mi tak źle... Gdzie ty Boże jesteś...
I taka sytuacja może być aż do końca naszego życia. I nic się może nie zmienić. A z nami będzie tylko coraz gorzej. I będziemy coraz dalej od Boga...
Trzeba, byśmy to przerwali! A można to zrobić tylko w jeden sposób.
Po pierwsze: Trzeba wsłuchać się w Jego słowa, w to o czym mówi w swoich pismach - w Piśmie św.
Po drugie: Uczyć się poznawać Go Przy łamaniu chleba - na Mszy św.
Warto się nad tym dziś zastanowić. W jakim momencie ja się obecnie znajduję? Czy jestem na tym etapie, kiedy idę przez życie i biadolę, narzekam? Nie staram się spotykać Boga? Czy pozwalam Bogu iść ze sobą przez życie? Czy może jestem w sytuacji kiedy staram się słuchać Słowa Pana, rozważać je... Kiedy uczę się poznawać Go w Eucharystii... Tutaj Go dotykać i spotykać?
Trzeba nam podejmować wysiłek wsłuchiwania się w Boże Słowo.
Chcesz znać Jezusa? Chcesz znać Boga? To weź do ręki Biblię. Tu Bóg o sobie bardzo dużo powiedział. I dlatego trzeba czytać Pismo św. - często i uważnie! Czy ja to robię?
I weście ta druga, bardzo ważna sprawa. Spotykanie Jezusa na Mszy św. Dotykanie Boga tu, na Eucharystii.
Nie wystarczy być w kościele. Odstać lub odsiedzieć tą swoją godzinę na Mszy. Można być tu co niedzielę i Boga w ogóle nie spotkać, nie dotknąć.
Przychodzisz tu. Bóg do Ciebie mówi. I co z tego? Czy wychodząc z kościoła pamiętasz o czym były czytania mszalne, o czym była Ewangelia, jakąś myśl z kazania? I najważniejsze: czy wychodzisz stąd z jakimś postanowieniem? Drobnym, ale konkretnym? Bóg do mnie mówił, co ja teraz z tym zrobię? Jaki to będzie miało wpływ na moje życie? Na co w tym tygodniu postaram się zwrócić uwagę? Nad czy będę pracował?
Niech ta scena z dzisiejszej Ewangelii będzie dla nas przestrogą i zachętą do wytrwałego szukania i spotykania Boga w naszym życiu.