Pozostawieni sami sobie, znajdujemy wiele powodów do obaw. „Czy zasługuję na Bożą miłość?” „A jeśli zagubię Jezusa?” „Czy On będzie w stanie mnie odnaleźć?” Do tego braku poczucia bezpieczeństwa dokładają się także nieżyczliwe słowa innych ludzi, a także subtelny szept diabła, który próbuje rozdmuchać nasze lęki i wątpliwości. Jeśli nie będziemy czujni, wkrótce zaczniemy się zastanawiać, czy Bóg w ogóle ma z nami cokolwiek wspólnego!
Pozwólmy dziś słowom Jezusa zapaść w nasze serca. Nazywając cię owcą, nie ma On zamiaru cię krytykować, ale również nie chce, byś stawał się coraz mniej od Niego zależny, coraz mniej ufny w Jego pasterską opiekę. Pragnie On, abyś naśladował pewne cechy owcy – jej prostą ufność w stosunku do pasterza, jej „bezradność”, która każe jej zabiegać o Jego bliskość. Oczekuje, że zapragniesz Jego zbawienia i nauczysz się z ufnością na Nim polegać.
Czy Jezus rzeczywiście potrafi rozwiązać wszystkie twoje problemy? Czy nigdy nie zostawi cię samego? Dzisiejsza Ewangelia odpowiada na nasze wątpliwości. Jezus przypomina nam, że Jego ręka jest także ręką Ojca, Stwórcy wszystkiego. A Stwórca wszystkiego, przez cały czas utrzymujący swe stworzenie przy życiu, nie ma problemów z dotrzymywaniem słowa. On nie prowadzi wyrównanej walki ze złem, w której szala zwycięstwa może w każdej chwili przechylić się na dowolną stronę. Jest Zwycięzcą i ma moc nad wszystkim – także nad twoim życiem. Nigdy cię nie zawiedzie. Nigdy nie pozwoli, byś wymknął się z Jego dłoni.
Zastanów się dziś, co to znaczy być Bożą owcą. Pomyśl, ile razy głosy płynące ze świata i z twego własnego serca wzywają cię do większej niezależności, do troszczenia się o siebie. Czy słuchasz tych głosów bardziej niż głosu Dobrego Pasterza? On naprawdę cię kocha i troszczy się o ciebie. Warto więc stawać się coraz bardziej ufną i posłuszną Jego owcą.
„Jezu, Dobry Pasterzu, oddaję się w Twoje ręce. Ufam, że nigdy nie oddalę się od Twojej owczarni.”
(Słowo wśród nas, 2014)