Nic więc dziwnego, że gdy Jezus zapowiedział swoje bliskie odejście, uczniowie przelękli się. Ich serca napełnił żal, a myśli stały się pełne niepokoju. Byli tak przybici, że niewiele rozumieli z Jego pożegnalnych słów: miłujcie się nawzajem, zachowujcie moje przykazania, nie lękajcie się. Nie docierały też do nich Jego ostatnie zapewnienia: nie zostawię was sierotami; dam wam mój pokój; Ojciec pośle wam Pocieszyciela, Ducha Świętego; przyjdę do was powtórnie.
Smutek i lęk powodują, że łatwo nam przeoczyć to, co najważniejsze. Jednak wcale nie musi tak być! Odejście Jezusa było konieczne, aby Ojciec dał nam Ducha Świętego. On jest naszym Pocieszycielem, Tym, który wstawia się i oręduje za nami, który wspiera nas radą i mocą, gdy usiłujemy żyć zgodnie z wiarą. Jezus próbował przenieść uwagę uczniów ze straty, przed którą drżeli, na wielki zysk, który mieli osiągnąć. Jego słowa dotyczą również ciebie, bo i ty masz udział w tym zysku!
Pomyśl o wszystkich darach, które przynosi Duch Święty. Należą do nich: miłość, jaką Jezus polecił nam miłować się nawzajem, pokój i radość, cierpliwość, uprzejmość i dobroć, jaką Bóg okazuje nam każdego dnia, każdej godziny, każdej minuty. To także łagodność i wierność wbrew światu, który niespecjalnie ceni sobie te cechy. To opanowanie i zaparcie się siebie w świecie, który głosi coś wręcz przeciwnego. To mądrość, moc, wytrwałość i wiele jeszcze innych darów. Kiedy twoje życie rodzinne, praca czy relacje z innymi wzbudzają w tobie niepokój, zamęt czy lęk, przenieś swoją uwagę na Ducha Świętego, Pocieszyciela. I dziękuj Jezusowi za to, że ci Go posłał!
„Przyjdź, Duchu Święty! Zapraszam cię dziś do mojego serca.”
Dz 16,22-34; Ps 138,1-3.7-8
(Słowo wśród nas, 2014)