Jezus miał wysokie oczekiwania wobec Apostołów. Posyłając ich z misją, polecił im uzdrawiać chorych, wskrzeszać umarłych, wyrzucać złe duchy i nie brać ze sobą trzosa ani torby. Niewykluczone, że wyruszali w drogę z lękiem, niepewni, czy w ogóle dadzą radę podołać powierzonemu im zadaniu. Powrócili jednak szczęśliwi, z radością opowiadając, czego Bóg przez nich dokonał.
Kiedy połączymy dzisiejszą Ewangelię z charakterystyką Barnaby zawartą w pierwszym czytaniu (Dz 11,23-24), możemy odnieść wrażenie, że cele stawiane uczniom przez Jezusa są nie do osiągnięcia. A już absolutnie niemożliwe do osiągnięcia przez nas, którzy przecież nie jesteśmy żadnymi herosami, ale normalnymi ludźmi, mającymi swoje obowiązki i swoje ograniczenia.
Bądźmy spokojni! Pamiętajmy, że to właśnie Jezus piętnował hipokryzję tych uczonych w Piśmie i faryzeuszy, którzy stawiali innym zbyt wysokie wymagania, sami nawet nie próbując im sprostać. Jezus nie chce uniemożliwić nam wejścia do swego królestwa, lecz pragnie nas przekonać, że naprawdę jesteśmy zdolni do heroizmu!
Może łatwiej będzie nam to zrozumieć, jeśli uświadomimy sobie, że Jezus nie oczekuje od nas wykonywania tych zadań, które wyznaczył Apostołom, lecz tych, które wyznacza nam. On doskonale zna nasze możliwości. Wielkość i heroizm, jakich od nas oczekuje, to heroizm codzienności – wierność Bogu w tym, co przynosi nam każdy dzień. Wierność łasce nawrócenia z grzechu, wierność osobistemu powołaniu i obowiązkom stanu, wierność modlitwie – taka jest najpewniejsza droga do świętości. Każdy z nas może zostać świętym jak Barnaba – jeśli tylko będzie konsekwentnie trwać przy Panu. Razem z Nim przejdziemy każdą próbę wiary!
„Panie, daj mi wolność, abym mógł pójść za Tobą całym sercem. Pragnę wypełnić Twój plan dla mojego życia.”
(Słowo wśród nas, 2014)