To tekst z dzisiejszej Ewangelii:
Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne
Nie wiem na co liczył. Trochę mnie wtedy rozbawił.
Dziś jednak myślę o nim z sympatią. Może to głupota, może „rzucanie pereł przed wieprze”, może po prostu próżny trud? Ale jego zachowanie ukazuje coś z treści wersetu, który chciał ogłosić widzom brutalnej walki. W działaniu Latynosa można było dostrzec jakiś cień Bożego szaleństwa. Można było usłyszeć echo Jego słów:
Bóg Syna dał.
Czyż jest coś bardziej szalonego? Czy jest coś bardziej godnego światła reflektorów i obecności kamer? Czy jest coś ważniejszego? Czy z czegokolwiek innego można zrobić istotniejszą informację?
Młody Amerykanin przeczuł geniusz boskiego szaleństwa i zdobył się na swoje. Doświadczył prawdy, która przyprawia o zawrót głowy. Wypełniła mu umysł i natchnęła do dziwactw.
A co na to mówi moje serce?
„Bóg dał Syna”.
Tak jak bogacz dał jałmużnę żebrakowi. Tak jak matka dała życie dziecku. Tak jak ojciec dał pierścień synowi.
Czy wierzę w Boga, który codziennie z miłością i przejęciem patrzy na świat i nie chce, aby ktokolwiek w nim zginął?
Czy wierzę, że Bóg zna mnie po imieniu i codziennie prowadzi mnie, abym nie zagubił się?
Czy wierzę, że dla mojego ocalenia gotów jest na największe poświęcenie?
To co usłyszeliśmy dziś w Ewangelii można nazwać jej sercem. Te wersety odsłaniają serce Boga, pokazują Jego najgłębsze intencje, pragnienia. Można poznać prawdę o Bogu i o Jego stosunku do nas.
Ta prawda to miłość. Bóg nas ukochał, chce naszego dobra, chce naszego zbawienia. Nie chce nas potępić, zatracić, ale chce nas zbawić.
Taki jest Trójjedyny Bóg, którego tajemnicę Kościół dziś wyznaje. Miłosierny w swej sprawiedliwości Ojciec. Cierpliwy w swej potędze Syn. I łaskawy w swej mocy Duch Święty.
Dobry Bóg – jeden w Trójcy osób.
Kochający Bóg.
Ta miłość jest tak wielka, że tworzy w Bogu jedność.
Taki obraz Boga zawsze był wyzwaniem dla ludzi.