Dzisiaj Jezus ostrzega człowieka, który chce pójść za nim, że na drodze Ewangelii niestety poczucie bezpieczeństwa to nie jest wcale dominujące doświadczenie, ponieważ niejdnokrotnie właśnie ten, który chce uczciwie iść za Chrystusem, będzie czuł się zagrożony, będzie czuł się wykorzeniony, będzie czuł się bezdomny. Dlaczego? Ponieważ niejednokrotnie gorliwy uczeń Chrystusa jest niezrozumiały i to po świętych widać - jak często byli to ludzie nierozumiani przez innych czy odrzucani.
Ponieważ my wciąż chcielibyśmy w tym świecie zapuścić korzenie, a ten, kto zasmakuje Bożej miłości ma zupełnie inną perspektywę, dlatego jest niewygodny. Ten, kto zasmakuje miłości Chrystusa, miłości ukrzyżowanej i całym sobą wzywa do tej miłości - też jest niewygodny, dlatego będzie niejednokrotnie spychany gdzieś na margines. Jeśli chcemy kochać i szukać człowieka, na którym nam zależy, to wtedy też nie będziemy czuli się u siebie w domu, ponieważ on ucieka.
Taka jest prawidłowość ludzkiego, powikłanego żywota, że uciekamy przed sobą nawzajem. I jeśli chcę być wierny w przyjaźni, to wciąż podążam za tym człowiekiem no i nie ma tak, że czuję się bezpieczny.
To lisy mają nory i ptaki powietrzne gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł wesprzeć. Ale to życie takie wykorzenione jest piękną przygodą wciąż podążania za drugim człowiekiem i poszukiwania najgłębszego szczęścia.