Czasami sądzimy, że wszyscy święci byli świadomi, co się wydarzy, gdy odpowiedzą „tak” na Boże wezwanie, niekoniecznie tak jednak było. Jest bardziej prawdopodobne, że ich serca kruszyły się stopniowo i w miarę tego procesu ich „tak” stawało się coraz pewniejsze i bardziej wyraźne, prowadząc do dramatycznych nawróceń i wydarzeń zmieniających historię.
Codziennie – a nawet wiele razy w ciągu dnia – stajemy przed wyborem, czy odpowiedzieć Bogu „tak”, czy też „nie”. Czasami skutki takiej decyzji są oczywiste, kiedy indziej bardziej subtelne. Przykładowo, mówiąc „tak” modlitwie, Mszy świętej, dobroci, cierpliwości, mówimy „tak” Temu, który nas powołał. Czy zawsze widzimy od razu skutki naszego „tak”? Nie. Czy zawsze realizujemy je w sposób doskonały? Nie. Jednak Ojciec nie oczekuje od nas doskonałości, tylko skruszonego serca.
Ogromną pomocą w dojściu do skruchy serca jest sakrament spowiedzi. Łaska tego cudownego sakramentu miłosierdzia kruszy nasze wymówki, opory i lęki. Na spowiedzi otrzymujemy łaskę coraz częstszego mówienia „tak” Panu, gdyż Jego miłość stopniowo przemienia nasze serca.
Spróbuj dziś na modlitwie przypomnieć sobie sytuacje, w których powiedziałeś Bogu „nie”. Następnie, jeśli tego jeszcze nie zrobiłeś, wyznaj te sytuacje na spowiedzi. Ojciec przebaczy ci twoje upadki i da łaskę nowego początku. I ty możesz stać się bohaterem wiary – jak Mojżesz, Augustyn i tak wielu innych.
„Ojcze, daj mi serce skruszone, abym mógł usłyszeć Twoje wezwanie i na nie odpowiedzieć.”
So 3,1-2.9-13
Ps 34,2-3.6-7.17-19.23
(Słowo wśród nas, 2014)