W dzisiejszej Ewangelii Jezus poleca komuś zachować tajemnicę. Przychodzi do Niego trędowaty, błagając o uzdrowienie: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić” (Mk 1,40). Jeśli chcesz. Może nie do końca zdawał sobie sprawę, kim jest Jezus. Może wiedział jedynie, że jest On cudotwórcą. Może sądził, że jest On kapryśny niczym pogańskie bożki, o których mówiono, że dokonują cudów tylko wtedy, kiedy z jakichś nieznanych powodów to im pasuje.
Jezus, „zdjęty litością” (Mk 1,41), uzdrowił proszącego człowieka. Polecił mu jednak nie mówić o tym nikomu. Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że ani ten człowiek, ani nikt inny z jego otoczenia nie znał prawdziwej tożsamości Jezusa. Nie rozumiał on tego, że jego uzdrowiciel jest Mesjaszem – a tym bardziej na czym naprawdę polega Jego mesjańskie posłannictwo.
Po drugie, nie nadszedł jeszcze właściwy czas na ujawnienie tego, kim jest Jezus. Na to trzeba było jeszcze poczekać. Ewangelia Marka ukazuje nam Jezusa, który trzyma się na uboczu, przebywa w odludnych miejscach, dopóki nie zakończy swojej misji, oddając życie na krzyżu. Dopiero wtedy ludzie zrozumieją, że On przyszedł wybawić ich od grzechu, a nie tylko złagodzić cierpienia doczesne. Pierwszym momentem Ewangelii Marka, w którym zostaje rozpoznana prawdziwa tożsamość Jezusa, jest wyznanie setnika u stóp krzyża: „Prawdziwie, ten człowiek był Synem Bożym” (Mk 15,39).
Radujmy się więc! To, co kiedyś pozostawało tajemnicą, dziś jest przed nami odsłonięte. Jezus, Syn Boży, oddaje się nam cały, mówiąc: „Oczywiście chcę was uzdrawiać. Oczywiście chcę was pocieszać. Co więcej, chcę, byście na zawsze żyli ze Mną w niebie!”. Nie musimy więc martwić się, że Jezus nas nie usłyszy, gdyż wiemy, jakim jest Mesjaszem i jak bardzo Mu na nas zależy.
„Jezu, Ty naprawdę jesteś Mesjaszem! Dziękuję Ci za dar zbawienia i za pokój wieczny, który zdobyłeś dla mnie swoją krwią.”
Hbr 3,7-14
Ps 95,6-11
(Słowo wśród nas, 2015)