Czy bliscy i przyjaciele porzucili go, zniechęceni jego przewlekłą chorobą? A może to on sam porzucił już nadzieję i zrezygnował z ich wsparcia? W każdym razie zdążył już pogodzić się z tym, że spędzi resztę życia w biedzie i samotności. Jednak w jego życie wkracza Jezus, który pragnie osobiście zanurzyć go w uzdrowicielskiej mocy Boga. Dopóki Jezus przebywa na tym świecie, będzie kochał i uzdrawiał – fizycznie, duchowo i emocjonalnie!
Taka jest natura prawdziwej miłości. Szuka ona zawsze tego, co najlepsze dla ukochanej osoby – nie tylko tego, co dobre, ale tego, co najlepsze! Twarda rzeczywistość przygniotła serce leżącego nad sadzawką człowieka, a Jezus postanowił uczynić dla niego coś więcej, niż tylko podnieść go na duchu. Postanowił wyprowadzić go na wolność!
Czasami zbyt łatwo godzimy się z cierpieniem. Zadowalamy się zaledwie strużką łaski w postaci cichej rezygnacji czy drobnej ulgi. Tymczasem Jezus stoi przed nami, gotów wylewać na nas strumienie swojej łaski. On nigdy nie przestaje nas kochać i pragnąć dla nas tego, co najlepsze.
Gdyby każdy czytający te słowa, zaczął z wiarą porządkować jakąś dziedzinę swojego życia, wyobraźmy sobie, jak wielka radość zapanowałaby w niebie! Wyznajmy więc wszyscy Jezusowi naszą wiarę w Jego potężną moc i w to, że jest On posłany po to, by nam pomóc!
„Panie Jezu, wierzę, że Ty chcesz dziś wspierać pomocą mnie i moich bliskich. Daj mi wiarę, abym mógł prosić Cię o uzdrowienie, a następnie z ufnością oczekiwać Twojego działania.”
Ez 47,1-9.12
Ps 46,2-3.5-6.8-9
(Słowo wśród nas, 2015)