Potrafił zdobyć najwyższą mądrość, która ma źródło w Bogu.
Przyjął sakrament chrztu świętego i zaczął głosić Dobrą Nowinę.
Miał wtedy 30 lat.
Rozległą wiedzę wykorzystał w obronie wiary.
Wiara w zmartwychwstanie Chrystusa nadała sens jego życiu.
Nie przypuszczam, ale jestem pewien, że pójdę do nieba – powiedział w obliczu męczeńskiej śmierci.
Był człowiekiem roztropnym i trzeźwym, mężem modlitwy, dobrym szafarzem „różnorodnej łaski Bożej” (1 P 4,10).
Justyn zdecydowanie występował przeciwko prześladowaniu chrześcijan.
Publicznie oskarżał i potępiał bezwzględnych oprawców.
W roku 150 napisał swoja pierwszą Apologię.
Niedługo potem powitała druga apologia.
W 160 roku napisał Dialog z Żydem Tryfonem.
Nie wszystkim podobała się jego postawa wobec nowej wiary.
Wkrótce został aresztowany i wtrącony do więzienia.
Zmuszano go do oddania czci bożkom pogańskim.
Kiedy odmówił, poddano go biczowaniu, a następnie publicznie stracono.
Justyn poniósł męczeńską śmierć około roku 165.
Został ścięty mieczem.
Zapłacił wysoką cenę za wierność Chrystusowi.
Stracił życie doczesne, ale zyskał wieczne.
Niech wspominany dziś święty męczennik będzie dla nas wzorem nie tylko obrony, ale i głębokiego przeżywania swojej wiary.
Potrzeba takiej autentycznej postawy zawierzenia Chrystusowi w rodzinach, wspólnotach, społecznościach.
Potrzeba gorliwych wyznawców Zmartwychwstałego, którzy będą znakiem sprzeciwu, orężem w walce ze złem, mieczem przeciwko bylejakości i głosem obwieszczającym Dobrą Nowinę.
Potrzeba nas samych, naszego zaangażowania, naszej ofiarności, naszego świadectwa.
Naśladujmy św. Justyna, największego apologetę chrześcijaństwa z drugiego stulecia po Chrystusie.
Bądźmy mężni i wierni, trwajmy przy Panu, wołajmy o Jego pomoc, On nas podtrzyma!